10 sierpnia 2011

Kiedyś...

...usiadłam na krawężniku przed domem i stwierdziłam, że potrzebuję zmian. Monotonia? Tak, dobra, ale nie na dłuższy czas. Pomyślałam, że blogowanie będzie najlepszym rozwiązaniem i to właśnie tu - na blogspot.com. Tak więc jestem, można by powiedzieć 'brand-new'. Zaczynam od początku i... jak przystało na miarę XXI wieku - lubię to. To już kolejny blog w moim życiu, poprzednie skasowałam lub zapomniałam o nich i nawet nie wiem co się z nimi dzieje. Fotobloga też bym się pozbyła, ale się nie da (pieprzone ustawienia). Nie ważne, mam jeszcze 3 tygodnie?! wakacji i muszę je przeżyć tak jak zawsze chciałam. Wiem, że pewnie nic z tego, skoro mam jechać daleko na wieś i biegać w poszukiwaniu zasięgu, aaaaleee... życie jest takie nieogarnięte i dziwnie zaskakujące. Nic nie zmieni faktu, że towarzyszy mi stałe niespełnienie i planuję już gdzie wyjadę i co zrobię za rok. Raany, jakie to jest bezsensu - nie wiem nawet co zamierzam jutro. A dzisiaj? Wszystko zależy od tego jednego biletu, głupia jestem, załatwiam go sobie dzień przed Metal Hammer Festival i liczę na to, że się uda -.-" Tymczasem czas leci, a ja nadal nie wiem na czym stoję. Zawsze pchnę się w jakieś absurdy i abstrakcje...

odleciałabym dzisiaj 
albo odpłynęła.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz